Podobno już niebawem, zasilona hojnie środkami z kasy państwa, ma powstać – przynajmniej jedna – wielka filmowa produkcja, która rozsławi dobre imię Polski w świecie, a przy okazji pozwoli zdobyć rodzimym twórcom deszcz Oscarów.
Aż dziwne jednak, że wśród tematów wymienianych przy tej okazji jako potencjalnie atrakcyjne brakuje jednego.
Rzecz dzieje się w okupowanym kraju, w mieście przeznaczonym do wymazania z mapy, w dzielnicy zamkniętej. Dwójka chłopaków – uczniowie i ich nauczyciel – pod osłoną nocy zakopuje w piwnicy szkoły skrzynie z tajemniczą zawartością. Na koniec umieszczają w nich swoje przesłanie – jak listy w butelce wrzucone w ocean, z nadzieją, że może dotrą kiedyś do adresata.
Żaden z nich nie dożyje tego momentu. Skrzynie ocaleją, choć miejsce, w którym je ukryto, zdąży w międzyczasie zmienić się w pole gruzów, a spośród osób znających ten adres ocalały zaledwie dwie. Tajemnicza zawartość skrzyń, w ostatniej chwili uratowanych przed zalaniem, to jedyne w swoim rodzaju archiwum: zasób informacji, zapisków, dokumentów, rysunków i innych prac, dokumentująca codzienność warszawskiego getta i w gettach innych polskich miast. Bezcenna pomoc dla historyków próbujących odtworzyć piekło Zagłady.
Wkrótce poszukiwacze dokopią się jeszcze jednej, drugiej części zbioru, ulokowanego w zakopanych w ziemi bańkach na mleko. Jednak trzeciej, schowanej w innym miejscu, do dziś nie udało się odnaleźć.
Więc opowieść z tajemnicą. Pokazana poprzez losy grupy ludzi, którzy w konspiracji gromadzili i analizowali zawartość skrzyń. W tym kilku najbardziej pełnokrwistych, wielowymiarowych postaci na pierwszym planie. Poświęcenie, miłości, dramaty. Zdrada i śmierć. Idealny materiał na film, nie tylko dokumentalny, lecz fabułę – z rozmachem, może nawet, kto wie, z hollywoodzką obsadą?
Czemu więc ci, którym marzą się triumfy polskiego kina dzięki patriotycznym produkcjom, „pokazującym, jak naprawdę wyglądała wojna w Polsce”, nie wspominają o historii archiwum Ringelbluma? Możliwe, że nie uważają jej za szczególnie interesującą, zwyczajnie o niej zapomnieli lub (co jednak byłoby już dość dziwne) jest im zupełnie nieznana.
Możliwe jednak również, że nie biorą jej pod uwagę, bo opowieści takie jak ta w ich świadomości nie przynależą do wspólnego zbioru z etykietką „polska historia”. I to byłaby przykra informacja.
11 stycznia o godz. 1:57 1102
Reakcją na hasło Oscar, koniecznie musi być o Żydach w czasie II wojny. To musi być fascynujące doświadczenie, ogłaszać wszem i wobec, że jest się idiotą.
11 stycznia o godz. 2:19 1103
Historia opisana w 5 skrzyniach i 2 bańkach do mleka to tragiczny epizod w historii Polski, ale to jest tylko tragiczny epizod w tej ogromnej historii Polski pełnej ofiar Polaków.
Zlecenie jakie panie przedstawiają na blogu trzeba kierować do tych Europejczyków , którzy ten tragiczny epizod wyreżyserowali i zrealizowali. Można również napisać list do przewodniczącego Schulza , aby mu przypomnieć skąd pochodzi i co o jego przodkach zapisano w ukrytym archiwum.
Wracając do archiwum Ringelbluma, to Ringelblum po powstaniu w getcie ukrywał się po aryjskiej stronie,
11 stycznia o godz. 4:58 1104
Jacek, NH
11 stycznia o godz. 1:57 1102
Widac, ze wiesz sporo na ten temat. Musisz czesto doswiadczac tego uczucia.
11 stycznia o godz. 7:16 1105
Pewnikiem nastepny GNIOT z cyklu filmow poprawnie „historycznych”
11 stycznia o godz. 9:06 1106
Jacku z NH
Masz, niestety, znów rację. Polacy zresztą mają już dość tych filmów o getcie i Żydach. Po genialnym wręcz „Pianiście” Polańskiego robienie takich propagandowych filmów o polskich żydach jak antypolska „Ida” nie ma zresztą sensu, tak samo jak budowanie kolejnego Pałacu na Wodzie, jako że nie ma dziś na świecie reżysera, który by nakręcił lepszy film o Warsze Ghetto niż Polański a także nie ma architektów, którzy zaprojektowałby pałac doskonalszy od Pałacu na Wodzie z warszawskich Łazienek.
11 stycznia o godz. 18:47 1108
@Autorka,
Proponuję usuwanie niektórych wpisów, bo przebywanie w towarzystwie niektórych staje się, dla w miarę normalnych komentatorów, przykre.
Chyba że, nie zależy Pani na komentarzach.
11 stycznia o godz. 20:09 1109
Sugadaddy
Cenzura ci się marzy? Ale ona nie działa dziś nawet w Niemczech, gdzie Rządowi nie udało się ukryć niewygodnych dla niego wydarzeń w Kolonii. 🙁
Odkąd w Niemczech rozpoczął się tzw. kryzys migracyjny, część społeczeństwa, która najgłośniej wyraża obawy, że uchodźcy zniszczą Niemcy, posługuje się hasłem „Lügenpresse” (zakłamane media). Twierdzi, że dziennikarze są w zmowie z rządzącymi i w sprawie uchodźców manipulują. Właśnie tak tłumaczy się brak informacji o tym, co zaszło w Kolonii. Wielu ludzi twierdzi, że to Berlin zabronił o tym mediom mówić, licząc, że sprawa przyschnie.
Cały tekst: wyborcza.pl/1,75968,19456701,kanclerz-merkel-sie-chwieje.html#ixzz3wxBZ5mlq
11 stycznia o godz. 21:44 1110
Ringelblum nie był również Polakiem?
Owszem, ukrywał się po aryjskiej stronie, dlatego w tej historii jest również tragedia rodziny Wolskich, na którą najprawdopodobniej ktoś doniósł.
12 stycznia o godz. 12:28 1111
ciąg dalszy historii. Do domów bądź tego co z tych domów zostało wprowadzają się nowi mieszkańcy. Burzą ściany, piece, wyrywają deski z podłogi, bo wiadomo, że „żydy” musieli gdzieś te „dulary”, złoto i inne skarby ukryć.
No tak, ale tu na dotację nie ma co liczyć.
12 stycznia o godz. 15:51 1112
Witold
A pomyślałeś, skąd wzięło się to żydowskie złoto? Przecież nie z ciężkiej pracy Żydów.
12 stycznia o godz. 15:59 1113
Beata Chomątowska
Czy Ringelblum był Polakiem? Trudne pytanie. Na pewno był on polskim Żydem, ale nie wiemy, za kogo się on tak naprawdę uważał. Na pewno nie identyfikował się on z polskością, tak jak olbrzymia większość polskich Żydów, stąd też bardziej obchodziły go losy żydowskiej mniejszości zamieszkującej Polskę od mniej więcej XIII wieku do połowy XX wieku niż losy Polski i zamieszkującej ją większości, czyli Polaków indo-europejskiego pochodzenia, których zapewne uważał on za „gojów”, a więc za coś gorszego od Żydów – Narodu, jak by nie było, Wybranego… 🙁
12 stycznia o godz. 16:27 1114
Woytek
To nie wiesz, że II Wojnę Światową wywołali Polacy, którzy planowali na dzień 3 września roku 1939 napad na Niemcy, a więc Hitler nie miał wyjścia i musiał wykonać wcześniejsze prewencyjne uderzenie, w celu wyzwolenia niemieckiej mniejszości zamieszkującej przedwojenną Polskę od ataków polskich band, które w lecie tegoż roku masowo atakowały niemiecką mniejszość w Polsce. Poza tym, to wiadomo, że za Holocaust odpowiadają tylko i wyłącznie Polacy – przecież wszystkie obozy zagłady, czyli fabryki śmierci, takie jak Oświęcim, Majdanek czy Treblinka zbudowane zostały dla Żydów przez Polaków i to w Polsce, że to polscy kolejarze zwozili polskich i nie tylko polskich Żydów do tych fabryk śmierci, że to Polacy w tych fabrykach śmierci pracowali i że łapali oni i odstawiali z powrotem za druty tych Żydów, którym udało się z uciec z transportów do tych obozów albo z tychże obozów zagłady czyli fabryk śmierci. A tak być musiało, jako że doskonale wiemy od samego byłego premiera Izraela, że każdy Polak wyssał antysemityzm z mlekiem swej matki. I o tym powinniśmy kręcić filmy, aby stać się wreszcie na 100% zachodni i postępowi i aby otrzymywać wreszcie te, jakże przez nas upragnione, Oskary!
23 stycznia o godz. 23:25 1115
Na falach chicagowskiej stacji radiowej WGN przez prawie 40 lat słuchacze mogli cieszyć się obecnością dwugodzinnego programu profesora Rosenberga. Rozmowy z mądrymi, sławnymi, ważnymi i ciekawymi ludźmi – to była pierwsza godzina, w drugiej słuchacze mogli dzwonić i zadawać pytania.
Słuchałem tego programu, mniej lub bardziej regularnie, przez jakieś 20 lat. Polaków albo Amerykanów polskiego pochodzenia w tym programie sobie raczej nie przypominam. Może był Brzeziński, tylko przegapiłem, nie wiem. Była za to audycja – rozmowa z autorką biografii Kopernika. Profesor Rosenberg niewiele mówił, ale nie omieszkał podkreślić kontrowersyjność twierdzenia, iż Kopernik był Polakiem i z zauważalną wesołością omawiał fakt posiadania przez Kopernika osobistej gospodyni.
Kanonik, gosposia, tak długo, ha, ha, ha.
Jestem pewny, że w opinii profesora Rosenberga żaden Polak na świecie ani żaden Amerykanin polskiego pochodzenia przez owe 40 lat mieszkający w USA nie był dostatecznie interesującą postacią aby zaprosić go do programu.
To tak tytułem komentarza do motywów kierujących ludźmi selekcjonującymi tematy warte zainteresowania.